#kodeks karny
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Art. 196.
Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Miejcie to na uwadze gdy będziecie chcieli zamieścić tu swoje wypociny.
Chwała Wielkiej Katolickiej Polsce!!!
-Kodeks karny.
Newsweek Polska 4/2010
Swego czasu inny poseł PiS, Artur Górski, z mównicy sejmowej nazwał Baracka Obamę kumplem lewackiego terrorysty i naiwnym mięczakiem. Zapewnie nie zdawał sobie sprawy, że obraża tym samym uczucia religijne sporej grupy wyznawców jednej z odmian tak zwanych kultów cargo, popularnych wśród mieszkańców archipelagu wysp na Oceanie Spokojnym. A dokładniej - odmiany rozpowszechnionej na wyspie Tanna.
W myśl panującej tam tubylczej doktryny - rozwijającej się od początków XX wieku, a rozkwitłej w okresie II wojny światowej - amerykańskie samoloty stacjonujące ponad pół wieku temu w owym rejonie i zaopatrujące miejscową ludność w jedzenie, lekarstwa oraz ubrania były bezpośrednimi wysłannikami najwyższego Boga. Jego zaś białym mesjaszem był niejaki Tom Navy (na innych wyspach - John Frum, a także prezydent Lyndon Johnson, który odwiedził wyspy w latach 60., i książe Filip, który zawitał tam w latach 70.). Tożsamości Toma Navy'ego, podobnie jak Johna Fruma, nigdy wprawdzie nie dało się ustalić, jakkolwiek całkiem niedawno pięciu przedstawicieli kultu cargo z wyspy Tanna odwiedziło - na zaproszenie Travel Channel - Stany Zjednoczone i uzyskało od samego Colina Powella solenne zapewnienie, że duch Toma Navy'ego zamieszkał obecnie właśnie w Baracku Obamie.
W tym punkcie, przyznajmy, Górski mógłby się bronić, przywołując fragment swojego osławionego przemówienia, w którym określił amerykańskiego prezydenta mianem czarnego mesjasza. Gdyby jednak kulty cargo były w Polsce oficjalnie zarejestrowaną organizacją religijną, ich przedstawiciele mogliby spokojnie - na podstawie artykuły 196 kodeksu karnego - wnieść przeciwko Górskiemu oficjalne oskarżenie. Bo mimo wszystko obraźliwego ładunku zawartego w "naiwnym mięczaku" nie da się tak łatwo rozbroić. Nawet czarnym mesjaszem.
Przedmiotem religijnej czci może stać się wszystko. Kamień, drzewo, Barack Obama, krzyż, koło, a nawet amerykański samolot przelatujący nad oceanem. Zaryzykowałbym zatem tezę - głosi ją skądinąd wybitny historyk religii Mircea Eliade, więc ryzyko nie jest znowu takie wielkie - że nie ma na świecie takiej rzeczy, która w czyichś oczach bądź duszach nie stanowiłaby obiektu religijnego kultu. Jakkolwiek więc by lawirować, jakkolwiek by się starać, nie da się - mówiąc, myśląc i działając - uniknąć fizycznego bądź językowego naruszenia czyichś potencjalnych religijnych preferencji.
Zjadając hamburgera, obrażamy uczucia religijne hindusów, zjadając kotleta schabowego i wznosząc przy tym hasło "Dominus Jesus", narażamy na szwank wrażliwość żydów i muzułmanów, krytykując Baracka Obamę, wbijamy nóż w serca wyznawców kultu cargo, sławiąc dobroć i miłość Boga stwórcy, plujemy w twarz gnostykom przekonamym, że świat jest dziełem podłego demiurga, propagując zaś idee gnostyckie, zachowujemy się niedelikatnie względem wszystkich pozytywnie usposobionych do życia teistów. I tak dalej - bo podobnych przykładów można podać setki, a nawet tysiące.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów